Mam przodków i nie zawaham się ich użyć

Mam przodków i nie zawaham się ich użyć

Geneoskryp (…) może mniej przypominać drzewo, a bardziej mapę myśli. To jaki nadasz mu kształt i jaką satysfakcję będziesz z niego czerpał zależy od ciebie! I to jest najlepsze! (Katarzyna Droga*)

PRZODKOWIE – DZIEDZICTWO CHCIANE I NIECHCIANE

Bez względu, czy o naszych przodkach wiemy bardzo dużo, a na ścianach mamy pokaźną ich galerię, czy raczej nie mamy o nich zielonego pojęcia, albo wręcz wcale nas nie obchodzą, czy skrupulatnie odtwarzamy drzewo genealogiczne i tak są oni stale obecni w naszym życiu. Poza kodem genetycznym, mamy ich we krwi, w wodzie, która przepływa przez nas i nasze życie. Poza spadkami w różnych postaciach, przekazują nam poprzez pamięć komórkową informacje wydarzeń minionych, zaistniałych traum, radości i blasków. Warto o tym wiedzieć, gdyż zupełnie nieświadomie dzielimy z nimi coś, co możemy uznać za nie nasze. Jest oczywiste, że jako dusze rodząc się w ciałach nie jesteśmy białą, otwartą księgą dopiero do zapisania. Nie ulega też niczyjej wątpliwości, że losy naszych przodków są wypadkową tego gdzie i z jakim bagażem materialnym i niematerialnym przychodzimy na ten świat. Ich korzenie osadzają nasze. To bardzo silnie uziemia i daje poczucie mocy. Czasem jednak jest to niechciane dziedzictwo, od którego chcielibyśmy się jak najszybciej uwolnić. Walczymy z nim na oślep jak Don Kichot nieraz całe życie, nie uświadamiając sobie, że to coś niewidocznego jest częścią nas samych. Warto się temu zagadnieniu przyjrzeć, gdyż niesie on wielorakie konsekwencje w życiu. Poza tym, dochodząc do genezy, przyczyny jakiegoś stanu bardzo łatwo można go zmienić.

PRZODKOWIE – BEZLITOSNA PRAWIDŁOWOŚĆ ZDARZEŃ

Poza powielanymi schematami i kolejami życia, które widoczne są na pierwszy rzut oka np. skłonność do nałogów, chorób, tych psychicznych również, inne mogą skrywać się w cieniu przez długie wieki. Nie mówi się o nich głośno. Są wstydliwym i niechcianym dziedzictwem, nakrytym strachem lub tzw. bojaźnią bożą, albo wręcz kompletnie zapomnianym. Część przodków zostaje skreślona z galerii, wyrzucona poza margines z intencją odcięciach ich od rodu, a mimo to wciąż znajdują się w jego kręgu, a echa ich poczynań mogą rezonować na życie potomnych.  Z oczywistych powodów w kolejnych pokoleniach, nikt nie zauważy powtarzających się z nieubłagalną regularnością przypadłości. Coś na co nauka nie znajduje logicznego wytłumaczenia, staje się przyczyną genetyczną. I płynie ta informacja wraz z wodą zatopiona w komórkach pokolenie po pokoleniu. Przeważnie klienci zaczynają łączyć fakty dopiero po odnalezieniu przyczyny i dokonaniu kwantowej zmiany tego decydującego punktu na osi zdarzeń rodowych. Są to przypadłości przechodzące w całej linii męskiej lub kobiecej w każdym pokoleniu np. poczucie winy tak silne, że objawia się np. w postaci kamieni w woreczku żółciowym; są to utraty pierworodnych dzieci i ogromna trudność z zajściem i utrzymaniem kolejnych ciąży; powtarzająca się jak echo przedwczesna umieralność mężczyzn, gwałty, niemożność znalezienia partnera, schemat biedy, rozpadających się związków itp. Ostatnie badania epigenetyczne potwierdzają istnienie mechanizmów przenoszenia pamięci w materiale genetycznym. Dobra wiadomość jest taka, że w sposób świadomy samą myślą można je zmieniać. O przyczynach chorób na tym podłożu rozpiszę się szerzej kiedy indziej.

PRZODKOWIE MOIM WSPARCIEM

Dziś chciałabym skupić się na innym aspekcie dotyczącym nieżyjących przodków.

Warto go znać i użyć jako tajnej broni oraz własnej super mocy.

Każdy zapewne potwierdzi, że najtrudniej dogadać się z rodziną. Śmierć przecina w sposób bezwarunkowy wszystkie ziemskie sprawy i niedokończone rozmowy. Żyjący pozostają z wyrzutem sumienia, poczuciem winy, czasami brakiem wybaczenia wobec zmarłego. Tak zastygamy w paraliżującym nas bólu i lęku, nie wiedząc co dalej począć. Chodzimy na cmentarze, palimy świece. Czasami prowadzimy monologi wewnętrzne z nieboszczykiem. Celebrujemy rodzinne tradycje, bo tak trzeba, bo tak podpowiada nam intuicja. Ale w sumie śmierć jest kurtyną, za którą boimy się zaglądać. Niewiele o tym świecie wiemy, a to co wiemy jest bardzo mocno zakłamane. Ci bardziej wrażliwi i otwarci, czują obecność zmarłych, którzy tuż po śmierci balansują jakiś na granicy świata żywych i zmarłych. Kultura popularna przyzwyczaiła nas do tego, że duchy to coś czego powinniśmy się bać i zdecydowanie unikać. Wydaje się, że są złośliwe i niebezpieczne, żądne krwi i zemsty, podobnie jak ludzie. Po przekroczeniu warunku ciała, kiedy dusza opuszcza je, a ciało ulega rozpadowi, cząstka osobowości związana z emocjami, które są wypadkową działania hormonów, umiera najszybciej. W związku z tym duchy z oczywistych względów nie mogą być 100% odzwierciedleniem osób, które znaliśmy za życia. Zmarły wujek sknerus nie będzie pamiętał, że nie oddaliśmy mu pożyczki. A dla rodziców nie będzie miało znaczenia czy byliśmy obecni przy ich łóżku w momencie śmierci. Zmarli z czasem, który nie jest policzalny na ziemskim gruncie, zyskują dystans. Minione sprawy oglądają jak projektowany film, a na czyniących sobie wyrzuty i cierpiących krewnych patrzą z ogromną wyrozumiałością wzmocnioną uniwersalną miłością. Bez względu jaki mieli temperament, poglądy polityczne, sposób wyrażania uczuć po śmierci nie ma to już żadnego znaczenia. Rozpada się w pył wraz z ciałem. Dlatego nie warto się do nich dystansować, czuć lęku i uraz. Lepiej raczej przeciągnąć ich na swoją stronę mocy. Bez względu kto ile błędów popełnił w życiu, jak bardzo czujemy się przez niego zranieni, powinniśmy pamiętać, że każdy z nas stara się z całych sił, aby wypełnić jak najlepiej plan na to dane nam życie, w tych konkretnych warunkach. I ta motywacja w czynieniu dobra i najpiękniejszej kreacji rzeczywistości jako łaska i wsparcie dane nam przez przodków, może spłynąć na nas. Możemy mieć ją w udziale. Nie ma znaczenia czy coś o nich wiemy, co myślimy i czy czujemy się z nimi związani emocjonalnie.

Drzewo przodków to też TY
Drzewo przodków to też TY

 

Piszę o tym, gdyż miałam możliwość obserwować dwukrotnie piękny ceremoniał.  Oba bardzo podobne, różniły się tylko w detalach, ale ogromna siła i głęboki wyraz były wspólne. Na prośbę klientki, przeprowadzona została ceremonia przywołania wszystkich duchów jej przodków w obu rodach od strony matki i ojca. Spłynęła chmura dusz, trudna do ogarnięcia, do policzenia. Sprawiała wrażenie nieskończonej.  Stały jak cienie w ciasnych rzędach aż po horyzont. Gdy klientka poprosiła ich o wsparcie, opiekę, ochronę rozpoczęło się niezwykłe widowisko. Dusze zaczęły w niezwykłym porządku wręcz geometrycznym nakładać dłonie jedne nad drugimi nad czakrą korony klientki, tak jak czyni się to przy błogosławieństwie rodziców z okazji ślubu. Z tym, że ręce układały się palmowo i zaczynały wznosić wyżej i wyżej. Po jakimś czasie powstał z tego kształt przypominający tysiącletni baobab. Z czasem drzewo to zyskało również korzenie, by na końcu powstał torus przypominający kształtem drzewo zamknięte w okręgu – symbol drzewa życia. Energia spływała w nim z góry do dołu, poprzez centralny pień, w którym była klientka aż do korzeni i ponownie wznosiła się do góry, wirując w koło. Zrozumiałam i poczułam, jak potężna to energia i siła.

 

Drzewo życia łączące nas z przodkami
Drzewo życia

W chwilach smutku, zagrożenia, poczucia osamotnienia, bezsilności, braku koncentracji np. przed podróżą samochodem, kiedy miotają mną wątpliwości zamykam oczy, skupiam uwagę i przywołuję wszystkich swoich przodków.

Proszę ich o opiekę, wsparcie, ochronę, pomoc w dojściu do najlepszych rozwiązań.

Daję przepłynąć ich energii przeze mnie. Robię to bez lęku, z otwartym sercem i pełną ufnością, że otrzymam to co najlepsze w tym momencie.

Przepłynie to nie tylko jako energia z góry, ale bardzo silnie uziemi i osadzi mocniej w rzeczywistości dając siłę idącą od matki ziemi.

Przepłynie to poprzez wodę każdej mojej komórki, która ma w sobie pamięć wszystkich tych, którzy byli tu i czynili całe życie wysiłki, abym mogła powstać.

 Zawsze okazuję wdzięczność i dziękuje za wsparcie, pomoc.

Jeśli czujesz się gotowy/a, możesz zapytać czy czegoś nie potrzebują.

Nie mam wątpliwości, że znajdą drogę do ciebie, aby ich komunikat został trafnie odczytany.

Jeśli nie, zawsze możesz zwrócić się o pomoc do mnie ‒ medium, które łączy ze sobą oba światy. Porozmawiajmy! 

I pamiętaj jak pojawiają się jakiekolwiek odczucia, należą one do Ciebie.

Nie projektuj ich na ducha.

*Cytat pochodzi z książki Katarzyny Drogi „Sekrety Przodków. Czyli jakie znaczenie ma to, że twoja prababka zwiała przez okno z kochankiem?”. Jest to skarbnica nie tylko wiedzy, ale też ćwiczeń, jak pracować ze swoimi przodkami.

Kiedy czujesz, że temat i praca w tym obszarze Cię przerasta, a mimo wysiłków coś ciągle trzyma Cię w miejscu, napisz lub zadzwoń. Jestem, porozmawiajmy.

Jestem łącznikiem miedzy tym co było i jest, tym co widzialne i niewidoczne dla oczu.

 

 

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *